dzień za dniem
noc po nocy
przychodzisz
wracasz bardziej obcy
ja w domu sama
czekam coraz bardziej
zalana
coraz bardziej
niekochana
a ty codziennie
oddzielnie
obco się przytulasz
jak gdyby
cię nie było
jak gdyby przeszłość zmyło
miłości nie było
Ani chwil uniesień
Jak gdybyś piersi nie gryzł nigdy
ud nie lizał
nie wchodził we mnie
na siebie mnie nie nanizał
nie eksplodował w środku
miłości lawiną
która zabielała
czerwone jak prześcieradło wino
którą scałowywałam
w eksplozji
z miłością wpatrzona
w oczy twoje
miłością rozpalona
do czerwoności
czekając na ciebie
myśląc o tobie
będąc w sobie
Dziś ktoś inny w głowie Ci siedzi
ktoś inny zaistniał
Mnie jakby nie było
ze szkła jestem
przykro tak
nie umieć zostawić
powiedzieć idź już.
wyrzucić zbędnych pestek…